"Co powinno się zmienić w Twojej szkole, rodzinie, otoczeniu, by poprawić relacje między ludźmi".
Anna Majcher
Klasa 3b
Deficyt czasu
Rozlega się znajomy
dźwięk, na który wszyscy
opuszczają pomieszczenia, ustawiają się w korku, zaczynają trąbić,
wyprzedzać, byle szybko i bez kolizji dotrzeć na miejsce. Choć są też piraci
drogowi, w tym wypadku korytarzowi, bowiem mowa o szkolnej przerwie. A więc
jeszcze raz…. Drrrrrrrrrrrrrń! Zewsząd dobiega głos dzwonka. Uczniowie z
wielkim hukiem wypadają z sal wprost na kotłujących się już tam innych
uczestników ruchu drogowego lub inaczej mówiąc korytarzowego. Piesi dzielą się
na dwie grupy: wspomniani wcześniej agresywni i niecierpliwi użytkownicy dróg,
którzy krzycząc, przepychają się łokciami przez tłum, z czasem pokonują trasę
ponad podłogą - przemieszczają się osobno wydzieloną ścieżką ławkową- są ponad
wszystkimi. Druga grupa, to spokojniejsi osobnicy. Powoli, nie wcinając się,
włączają się do ruchu i odstają swoje. Nagle ktoś otwiera szafkę i wąski
korytarz nie jest w stanie pomieścić wszystkich uczestników ruchu. Drzwi od
szafki zagradzają drogę, blokują jeden pas i konieczne jest wprowadzenie ruchu
jednostronnego, wahadłowego. Teraz
znów słychać ten sam sygnał. Drrrrrrrrrrrrrń!. Dzwonek znów pogania. Większość
osób jest spóźniona, kolejny raz przez korki drogowe nie udało się im dotrzeć
w zamierzone miejsce w odpowiednim czasie. Zmarnowali cały czas na dojazd,
a i tak prawie nikt nie zdążył, a o rozmowie z przyjacielem czy koleżanką nie
było nawet co marzyć. Na nic nie ma czasu, ani chwili odpoczynku, nie można
spokojnie usiąść i porozmawiać, omówić nurtujące nas problemy, poradzić się
drugiej osoby, podyskutować. I wszystkiemu winne te wąskie korytarze, przez
które marnujemy czas. Oczywiście przesadzam, ale w niewielkim stopniu jest to
prawda. Może warto wprowadzić sygnalizację świetlną, zapanowałby wtedy
porządek. Jednak nie na tym chciałam się skupić. Wąskie korytarze to tylko
jedna z wielu przyczyn braku czasu. Zawsze nam, a przynajmniej mi, go brakuje.
W dużym stopniu wpływa to na relacje międzyludzkie. Wiecznie się spieszymy, nie
dostrzegamy cudzych problemów, omijamy wiele istotnych spraw. Ranimy w ten
sposób osoby żyjące w naszym otoczeniu. Spory stają się niemożliwe do
rozwiązania, jeśli nie mamy kiedy o nich porozmawiać, przedstawić swoich racji
i co najważniejsze pokazać drugiej osobie, co czujemy. Należałoby otworzyć się
przed nią, uwydatnić emocje, aby rozmówca znał nasze stanowisko w danej
sytuacji.
Brak czasu skutkuje
pogorszeniem się relacji między ludźmi nie tylko na terenie szkoły, ten problem
dotyczy także życia rodzinnego. Każdy z nas, kto posiada pracujących rodziców,
zna taką sytuację: członkowie rodziny wracają zmęczeni z pracy, ze szkoły,
dosłownie padają na twarz. Na nic nie ma się siły ani ochoty. Marzy się tylko o
kubku gorącej herbaty i ciepłym łóżku. I znów czas psuje nasze wzajemne
stosunki, coraz mniej ze sobą rozmawiamy, każdy zajmuje się własnymi sprawami,
zanika taka specyficzna, rodzinna więź. Po pewnym czasie takie zachowanie
doprowadzi do utraty wspólnego języka i dobrego kontaktu, każdy domownik będzie
się odgradzał od innych, zamykał w swoim pokoju; odizoluje się.
Czas płynie
nieustannie, nieubłaganie się skraca, nie ogląda się na boki i nie zważa na
nasze problemy. Nie chce się zatrzymać i nam pomóc. A to on zabiera nam
możliwość zaniechania kłótni i rozstrzygnięcia sporów. Gdyby na chwilę zechciał
przystanąć, moglibyśmy spokojnie porozmawiać i wyjaśnić sobie to wszystko, co doprowadziło do
nieporozumień.
Oczywiście istnieje
wiele sposobów na polepszenie relacji między ludźmi, ale wszystkie wymagają
czasu, którego właśnie mamy deficyt. Czas biegnie z ogromną prędkością, nie
pozostawiając chwili, na polepszenie sytuacji między bliskimi. Coraz bardziej
odsuwamy się od siebie i tworzymy osobisty, mały światek.
Uważam, więc, że aby
działo się lepiej potrzebujemy więcej czasu. Jednak nie możemy go dostać.
Powinniśmy, więc zwolnić, zmniejszyć tempo. Czasem warto zrezygnować z kolejnych
godzin pracy, zbudować szersze korytarzeJ, aby zyskać czas i pobyć ze sobą, poznać potrzeby innych,
nie koncentrować się tylko na sobie. Dobrze by było, gdyby nie zanikały
tradycje czytania dzieciom przed snem, wspólnego spożywania posiłków, rozmów
przy kominku w zimowe wieczory. Jeśli o tym nie zapomnimy, to również będziemy
przyczyniać się do poprawy naszych relacji. Trzeba wpajać kolejnym pokoleniom,
jak ważny jest kontakt ze społeczeństwem, życie w nim i działanie dla dobra
ogółu.
Oliwia Zalewska
Klasa IId
Można to zmienić
Jak poprawić relacje międzyludzkie?
To pytanie jest naprawdę często stawiane, gdy człowiek widzi, jak uczeń odnosi
się do swojego nauczyciela albo słyszy dialog między rodzicami i ich pociechą.
Nieciekawy jest taki stan, prawda? Jednak można to zmienić. Zacznijmy zmieniać
świat!
Możemy zacząć poprawiać relacje
międzyludzkie od tych najłatwiejszych. Wbrew pozorom jest to relacja nauczyciel
– uczeń. Jakby nie było, z nauczycielem trzeba przeżyć te trzy lata (albo
więcej) w spokoju, nie mając w planach wyciągania toporów wojennych.
Przedstawmy teraz propozycję, jak można zmienić relacje
z nauczycielem, z którym już weszliśmy na grząski grunt. Właśnie zaczęły się lekcje w zwyczajnej szkole, w zwyczajnym miasteczku o wdzięcznej nazwie Bzdziszewo. W klasie nauczycielka rozdaje sprawdzone kartkówki. Arek nie przepada za nauczycielką matematyki i to z wzajemnością, odkąd chłopak wygłosił swoją opinie na temat ukochanych pierwiastków pani Zdzisi. Gdy chłopak dostał swoją pracę, zdziwił się. Miał trzy
na pięć punktów i dopuszczający. I nie zdziwiłby się tak bardzo, gdyby jego koleżanka z ławki nie zdobyła tyle samo punktów i oceny dobrej z minusem. Arek zgłosił problem nauczycielce, która tylko spojrzała na niego pobłażliwie i zajęła się lekcją. Nieciekawy przypadek, prawda? Ale łatwo można to naprawić. Wystarczyłoby, aby Arek wcześniej podszedł do nauczycielki i wyjaśnił jej, że nie przepada za pierwiastkami i nie miał zamiaru jej obrazić, powinien też przeprosić panią za niestosowne zachowanie.
z nauczycielem, z którym już weszliśmy na grząski grunt. Właśnie zaczęły się lekcje w zwyczajnej szkole, w zwyczajnym miasteczku o wdzięcznej nazwie Bzdziszewo. W klasie nauczycielka rozdaje sprawdzone kartkówki. Arek nie przepada za nauczycielką matematyki i to z wzajemnością, odkąd chłopak wygłosił swoją opinie na temat ukochanych pierwiastków pani Zdzisi. Gdy chłopak dostał swoją pracę, zdziwił się. Miał trzy
na pięć punktów i dopuszczający. I nie zdziwiłby się tak bardzo, gdyby jego koleżanka z ławki nie zdobyła tyle samo punktów i oceny dobrej z minusem. Arek zgłosił problem nauczycielce, która tylko spojrzała na niego pobłażliwie i zajęła się lekcją. Nieciekawy przypadek, prawda? Ale łatwo można to naprawić. Wystarczyłoby, aby Arek wcześniej podszedł do nauczycielki i wyjaśnił jej, że nie przepada za pierwiastkami i nie miał zamiaru jej obrazić, powinien też przeprosić panią za niestosowne zachowanie.
Skoro już naprawiliśmy sytuację w
klasie z nauczycielem, który zaczął na nas przychylniej patrzeć, zabierzmy się
za nasze towarzystwo. W tej samej klasie jest uczennica, która niczym się nie wyróżnia.
Przeciętna dziewczyna w okularach z przeciętnymi ocenami i już nie takimi
przeciętnymi zainteresowaniami. To właśnie z powodu tych zainteresowań jest
odosobniona w klasie. Codziennie na przerwach czy w ławce w klasie siedzi sama.
Nikt nie ma ochoty ani odwagi do niej zagadać. W takich momentach Anita bardzo
żałuje, że powiedziała klasie o swoich zainteresowaniach. Myślę, że nikt z
nas nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji.
Jednak Anicie, niestety, zdarzyło się to. Jak zaradzić czemuś takiemu?
Wystarczy, aby ktoś podszedł do niej, porozmawiał. Zaakceptował jej odmienne
zainteresowania. Taka postawa ośmieli pozostałych. Aby więcej nie doszło do
takich sytuacji, nie trzeba kogoś obrażać ze względu jego odmienność. Nikt nie
każe nam też wyznawać czy lubić tego, co wybrał ktoś inny. Wystarczy, że to
zaakceptujemy i zaczniemy tolerować.
Czas na część
najgorszą (przynajmniej dla nastolatków w okresie buntu), czyli rodzinę.
Przychodzi Justynka do domu z kartkówką z matmy. Niedostateczna ocena była
nieunikniona przy wymagającej nauczycielce. Po krótkiej rozmowie z mamą odważa
się powiedzieć jej o okropnej ocenie. Mama krzyczy na nią i daje córce
szlaban na wyjścia. Dziewczyna z krzykiem wychodzi z domu i tyle ją
widzieli (przez najbliższe kilka godzin). Takiej sytuacji można było uniknąć.
Wystarczyłaby wyrozumiałość matki i chęć poprawienia się córki z danego
przedmiotu. Jasne jest bowiem, że człowiek nigdy nie będzie idealny.
Jest to kilka
przykładów, jak możemy poprawić relację międzyludzkie. Najważniejsza w naprawie
owych więzi jest tolerancja. To na niej opierają się
wszystkie kontakty. Musimy jednak pamiętać, że przy próbie naprawy relacji
między ludźmi zawsze zdarzą się kłótnie, bo co to za życie bez sprzeczek –
małych i dużych. Dlatego nie zrażaj się nimi, mój Drogi Czytelniku, tylko wstań
teraz sprzed komputera, wyjmij słuchawki i leć naprawiać ten szkaradny świat!
Alicja Tomes
Klasa 2a
„Ludzie będą gadać i wszystko rozgrzebywać.
Człowiek nie pochodzi od małpy, tylko od kury".
Carlos Ruiz Zafon
Carlos Ruiz Zafon
Myślę, że nie istnieje coś takiego jak „przepis na dobre relacje między
ludźmi”. Każdy jest indywidualnością oraz ma swoje wady i zalety. Wydaje mi
się, że to, co dzieje się na świecie (przestępstwa i nienawiść) jest wynikiem
niedoszlifowania własnego charakteru i natury. By poprawić relacje między
ludźmi, trzeba spojrzeć w głąb siebie.
Nawiązałam do cytatu, ponieważ uznałam, że to, co czym mówi Zafon jest
jedną z –niestety - prawdziwszych cech człowieka. Zawsze było tak, że ludzie
sami tworzyli wokół siebie mur, który prowadził często - prędzej czy później -
do nienawiści. Tak się już przyjęło, że w pierwszej kolejności pamięta się o
złych rzeczach. Jeżeli jakaś osoba raz zawiedzie, później zawsze będzie
spotykała się z krytyką - nawet po kilku latach.
Uważam, że ludzie są nieraz zbyt pamiętliwi. Bardzo trudno zyskać zaufanie,
które raz zostało stracone. Na tym polega owe porównanie do kury, która
codziennie postępuje jednym monotonnym rytmem, który ma zaprowadzić do zdobycia
pożywienia. U rasy ludzkiej wygląda to na nieco bardziej skomplikowane, ponieważ
jest w nim zawarte podłoże psychologiczne. Nie dość, że przesadna pamiętliwość
nie prowadzi do żadnych zysków i pogarsza relacje, to jeszcze jest cały
czas uparcie powtarzana. Człowiek potrzebuje zmiany, ale jej nie chce. To jedna
z cech zwierząt, które od setek lat żyją w ten sam sposób, tak, jak
zaprogramowała je natura. Wydaje mi się, że zbyt wielka część społeczeństwa
idzie ich śladami. Niesłusznie! Jesteśmy stworzeniami, których umysłu nie
powinno ograniczać wrogie nastawienie oraz pewne wrodzone cechy, które, moim
zdaniem, da się wyeliminować.
I myślę, że właśnie w tym tkwi problem. Uważam, że gdyby zapomnieć o
cudzych błędach (bo kto ich nie popełnia?), a zamiast zawiści znaleźć w sobie
swoje wady i zwalczać je, ludzie na świecie żyliby w większej harmonii,
stanowiąc wspólnotę i próbując zasłużyć na miano człowieka, co jest nie lada
wyzwaniem.

Praca Marty Jurgi z klasy 3a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz